środa, 7 maja 2014

4

czytasz=komentujesz


Wybiła pierwsza w nocy. Księżyc tkwił pośrodku ciemnego nieba, bezproblemowo w otoczeniu miliona swoich kochanek - gwiazd. Powietrze, tradycyjnie pachniało nocnym miastem - jedynym, wyjątkowym zapachem o tej porze. Zamknęłam drzwi balkonowe i mocno wciągnęłam powietrze do swoich płuc. Zakryłam białym, zwiewnym swetrem nagie ramiona i niezgrabnie wsunęłam na gołe stopy czarne baletki. Zamknęłam po cichu drzwi od mojego mieszkania i cichutkim krokiem weszłam po schodach na ostatnie piętro. Wyjęłam nie zamkniętą na kluczyk kłódkę wiszącą na kracie, która oddzielała drzwi przez które za chwilę miałam przejść. Odłożyłam kłódkę na parapecie przylegającym do ściany i obciągnęłam sweter lekko na dół. Nagły podmuch wiatru połaskotał moją szyję i każdą odkrytą część ciała, powodując przy tym ciarki. Moje baletki doskonale odbijały się od twardej powierzchni kiedy weszłam na dach. Tak, byłam na dachu. Widok z góry był po prostu przepiękny - szczyty wysokich wieżowców, dachy domów pokryte lekką mgłą, mrówczych rozmiarów samochody i ludzi w nich, zupełnie nie zdających sobie sprawy, że tutaj, na górze, stoi pewna Ashley która dodaję do albumu najpiękniejszych chwil życia kolejny moment, który ciężko będzie zetrzeć z jej własnej karty pamięci. Usiadłam na betonowym murku który dzielił tylko parę metrów od krawędzi dachu, po czym chowając dłonie pomiędzy wewnętrzną część ud, aby je ogrzać, lekko zadrżałam. Myśli kłębiły się po całej mojej głowie nie pozwalając mi zasnąć, dlatego też znalazłam się tutaj. Od czasu kiedy Austin zdradził mnie z moją najlepszą przyjaciółką - Kels, nie miałam tak na prawdę osoby z którą mogłabym szczerze porozmawiać, pośmiać się, cokolwiek. Wiadomo, mam znajomych, ale jednak brakuję mi takiej osoby do której mogłabym zadzwonić chociażby w środku nocy.
Justin. 

-Ładnie tutaj, nie?- przeniosłam wzrok za siebie, a moje źrenice same się rozszerzyły. Skąd wiedział, że właśnie tutaj się znajduję i to w środku nocy?
-Jest przepięknie- cicho odpowiedziałam przenosząc z powrotem wzrok na widok rozkładający się przed nami-Skąd wiedziałeś, że tutaj jestem?
Odwróciłam się, ciągle siedząc na miejscu i lekko zadarłam głowę do góry aby móc na niego spojrzeć. 
-Przychodzę tutaj gdy nie mogę zasnąć, prawdę mówiąc, byłem tutaj jakieś dwie godziny temu, ale wróciłem. Nie byłoby mnie tutaj gdybym nie mógł zasnąć i nie słyszałbym, że wychodzisz- odpowiedział normalnie, a na jego twarzy malowała się powaga. Założyłam cienki kosmyk włosów za ucho i pokiwałam niepewnie głową. Cisza wypełniła przestrzeń między nami, zanim Justin znów się odezwał.
-Nie zimno Ci?
Nagle poczułam jak coś skacze mi w sercu, a brzuch wypełnia się motylkami. Czy on się o mnie troszczy? Nie wiem, ale mam taką nadzieję
-Nie, nie, jest dosyć ciepło jak na taką noc- wypaliłam pierwsze lepsze zdanie które mi przyszło do głowy. Skłamałam.
-Wcale nie widać jak się trzęsiesz, wcale- po tym, jak ułożył usta, wiedziałam, że chciał się kpiąco uśmiechnąć, ale się powstrzymał. Westchnęłam głośno i odpowiedziałam.
-Za chwilę i tak wracam, więc nie ma to najmniejszego znaczenia. 
Chłopak nie odpowiedział nic tylko spojrzał przed siebie i włożył ręce do kieszeni. Cholera jasna, dlaczego on ma na sobie spodnie, bluzkę i skórzaną kurtkę. Wygląda jakby przed chwilą wrócił z jakiejś imprezy. 
-Ile masz lat?-wypalił nagle siadając na betonowym murku tuż obok mnie. Oparłam łokcie o moje kolana i spojrzałam na niego kątem oka. 
-Kobiet nie pyta się o wiek-uśmiechnęłam się i odwróciłam głowę w jego stronę- Zgaduj.
-Stawiam 19-odpowiedział pewnie. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że siedzimy bardzo, ale to bardzo blisko. Nasze ramiona i kolana stykały się, a ja doskonale mogłam usłyszeć jak równo oddycha.
Posłałam mu spojrzenie, mówiące 'oh, czyżby?' a on widząc wyraz mojej twarzy cicho zachichotał odwracając głowę w przeciwną stronę.
-Kończę dwadzieścia lat szesnastego lipca-westchnęłam, po czym zaczerpnęłam czystego powietrza i spojrzałam w niebo. Zassał swoje zęby, lekko przechylając głowę.
-Więc jestem o cztery lata starszy-oblizał usta i lekko zmierzwił swoje włosy-Wiesz, ja już spadam na dół, bo z samego rana muszę jechać do pracy. Będziesz jutro na lekcji, prawda?-wyszczerzył rząd białych zębów i uważnie mi się przyglądał kiedy podnosiłam się do pozycji stojącej. Stanęłam naprzeciwko niego i zakładając kolejny kosmyk swoich włosów, pewnie pokiwałam głową. Uśmiechnęłam się kiedy Justin trzymając drzwi, przepuścił mnie i zamknął je za mną. Droga po schodach przebiegła cicho. Żegnając się i wchodząc do mieszkania, zrzuciłam z siebie baletki i sweter w najbliższy kąt, po czym nie obijając się, wskoczyłam na łóżko, zapadając w cichy sen. 

Odkręcając ciepłą wodę w kranie, obmyłam nią twarz, po czym namydliłam ją waniliowym mydłem, a następnie osuszyłam ręcznikiem i umyłam zęby. Nałożyłam trochę pudru i tuszu na swoje rzęsy i policzki, po czym chwyciłam szczotkę i dokładnie rozczesałam swoje nieszczęsne włosy. Podchodząc do szafy, wydęłam lekko usta, zastanawiając się, co dziś na siebie włożyć. Wybrałam czarne rurki i obcisłą białą bluzkę z długim rękawem. Podniosłam torbę z kanapy i chowając telefon do kieszeni wyszłam z mieszkania. Nacisnęłam metalowy przycisk i weszłam do windy zjeżdżając na sam dół. Siadając na fotelu, zapięłam pas bezpieczeństwa i włożyłam kluczyki do stacyjki, zapalając silnik. Nienawidzę robić spożywczych zakupów, dlatego też robię to nie za często. Głównie tylko wtedy kiedy nie mam nic do jedzenia w lodówce. Zgasiłam silnik w momencie kiedy zaparkowałam swój samochód na parkingu przylegającym do supermarketu. Odpinając pasy, wysiadłam i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Poprawiłam torebkę na moim ramieniu i weszłam do sklepu przechodząc przez rozsuwane drzwi. Chwytając koszyk, przeszłam przez bramkę alarmową i w spokoju zaczęłam szukać potrzebnych mi produktów. Wrzuciłam ostatnie potrzebne mi rzeczy, po czym podeszłam do kasy i wyłożyłam produkty na taśmę.

Justin's POV

Uderzyłem pięścią w szafkę, próbując wyładować złość, ale w efekcie denerwowało mnie to jeszcze bardziej. Kiedy się zdenerwuję, złość przejmuje nade mną kontrolę i już nad sobą nie panuję. Jakbym tylko ja tam stał, a ktoś inny mną sterował. Wzdychając, potrząsnąłem głową, pozbywając się wszelkich myśli na temat tej dziwki. Gwałtownie wciągnąłem powietrze i przetarłem czoło ręcznikiem.
Za dwa tygodnie, po czteroletniej przerwie, ma odbyć się moja walka z Cameronem Guirlas'em. Ostatnim razem mnie zniszczył, zostawiając leżącego na środku ringu. Spojrzałem na wiszące rękawice bokserskie przy mojej szafce i spuściłem wzrok na dół. Wrzuciłem rękawice do torby, którą załadowałem do szafki. Włożyłem na siebie czarny podkoszulek i spodenki, po czym otworzyłem butelkę wody niegazowanej i wypiłem z niej cztery głębokie łyki. Odkładając butelkę na miejsce, spojrzałem na zegarek i podrapałem się po szyi. Za 10 minut zaczyna się kurs. Nigdy nie czułem się tak jak dzisiaj, nie miałem zupełnie ochoty na prowadzenie tego pieprzonego kursu, z powodu mojego chujowego humoru. Zamknąłem drzwi od szatni na klucz i przewiesiłem smycz którą przerzuciłem za koszulkę. Otworzyłem drzwi na salę i nie minęła nawet minuta kiedy drzwi naprzeciwko otworzyły się gwałtownie, a w progu stała... Ashley?
Podbiegła paręnaście kroków w moją stronę. Dopiero teraz zauważyłem, że wpatrywała się we mnie z niedowierzaniem, a jej oczy i usta były szeroko otworzone w szoku. Jej oczy były całe czerwone i zaszklone. Podszedłem krok bliżej i przebiegłem dłonią po swoich włosach.
-Justin-jej głos się załamał, a moje serce z sekundy na sekundę biło coraz szybciej.
-Co się stało?-spytałem chwytając ją za ramię. Nie zdążyła odpowiedzieć, czułem tylko jak bezsilnie upada w moje ramiona. O cholera. 



nie jestem zadowolona z tego rozdziału, mogę wam jedynie obiecać, że następne będą o niebo ciekawsze od tych początkowych
następny rozdział w piątek! 


JESTEM TUTAJ: ask.fm/nessesx
I TUTAJ: twitter.com/swagersie 

18 komentarzy:

  1. jezu ashley, co się stało boże :o w takim momencie skończyłaś omg, rozdział był super! nie mogę się doczekać piątku :(

    OdpowiedzUsuń
  2. w takim momencie? nie mogę doczekać się piątku fghjgyhuio

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny / sirbizxzle

    OdpowiedzUsuń
  4. DASKLDSAJKDHASJFSDFSDHFJS CO TA ASHLEY NA KOŃCU ZROBIŁA, jejku jak on się o nią troszczy słodziak:( / zejni

    OdpowiedzUsuń
  5. uwielbiam!! @DAMEASAP

    OdpowiedzUsuń
  6. ashley no jeju:( a justin shhdjskakhdjenansvd tak sie troszczy slodki:( swietne, pisz dalej bo bardzo wciaga :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jesuuuu jhjthjy

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne pisz dalej skaoskodowowjqkql kocham

    OdpowiedzUsuń
  9. Cholera, to dopiero początek, a ja już to uwielbiam :)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny czekam na nn i zapraszam do mnie :) http://sistersalleadyandally.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. A jak dla mnie ostatnie 4 rozdziały, mimo, że takie początkowe, w których dopiero powoli zaczyna się coś dziać, były ciekawe i przeczytałam je wszystkie z przyjemnością pragnąc więcej. Może i Twój styl (pisania) nie jest moim ulubionym, ale to nie ma znaczenia. Historia wydaje się być interesująca i godna poświęcenia paręnastu minut na czytanie co nowych to rozdziałów. Szkoda trochę, że masz tak mało czytelników, bo, moim zdaniem przynajmniej, zasługujesz na więcej uwagi, jeżeli chodzi o to ff. Masz spory potencjał i niemałe plany co do bloga jak widzę, więc mam nadzieję, że będziesz się rozwijać i doprowadzisz ten blog tak jak sobie zaplanowałaś, a ja będę śledziła Twoją twórczość i wspierała komentarzami :)
    (Sorry za anonima, ale mam od wczoraj drobne problemy z bloggerem). To do piątku.

    OdpowiedzUsuń
  12. Czy ta ostatnia scena to jego sen? xddd
    <3

    OdpowiedzUsuń