sobota, 3 maja 2014

3

Weszłam do mieszkania i najmocniej jak tylko potrafiłam, trzasnęłam frontowymi drzwiami, aż na półce zatrząsł się czerwony wazon którego dostałam od mojej byłej przyjaciółki. Mógłby zlecieć, nic nie robi tylko mnie denerwuje. Dlaczego ja się go jeszcze nie pozbyłam? Rzucając torbę w najbliższy kąt, szybkim krokiem weszłam do pokoju i otworzyłam szafę z której automatycznie wyleciało parę ubrań. Mam tylko pół godziny, aby ubrać się w najbardziej eleganckie rzeczy jakie posiadam i jechać razem z Johnem - asystentem mojej szefowej, na imprezę otwarcia firmy która ma z nami od przyszłego tygodnia współpracować. Dlaczego ja tam jadę? Ponieważ moja szefowa na to nie ma najmniejszej ochoty. Ta. Powinnam się cieszyć, w końcu razem z Johnem będę reprezentowała firmę w której pracuję. Szkoda, że dowiedziałam się dopiero o tym jakąś godzinę temu. Zamiast spędzać przyjemnie piątkowe popołudnie, muszę jechać na jakąś pieprzoną imprezę. Przeszukując nerwowo wieszaki w mojej szafie nareszcie dorwałam sukienkę która wygląda nawet dobrze. Założyłam więc czarną sukienkę, przed kolano, od spodu wykończoną tiulową halką, na cieniutkich ramiączkach. Aby nie wyglądało to zbyt wyzywająco, dobrałam do niej marynarkę, cieniutki pasek w pasie i czarne szpilki. Mam nieco dość latania w szpilkach w tę i z powrotem, ale niestety nie mogę już narzekać. Nałożyłam lekki makijaż i wyprostowałam zakręcone końcówki moich włosów. Zakładając torebkę na ramię obróciłam się i spojrzałam jeszcze na zegarek. Wyrobiłam się idealnie w czasie. Wyglądając przez okno na klatce schodowej, spostrzegłam gdy przed bramą wjazdową do mojego bloku zaparkował powoli czarny samochód. Drzwi się otworzyły, a z nich wyskoczył John w idealnie skrojonym garniturze. Muszę przyznać, że w takim wydaniu go jeszcze nie widziałam. Poprawił włosy, zdjął z twarzy okulary gestem hollywoodzkich amantów i oparł się o samochód. 


Ogromna sala pełna światła, szklanych ścian i architektonicznie wymyślnych mebli zawitała do moich oczu, odbijając się od nich z blaskiem. Przystojni kelnerzy w eleganckich smokingach częstowali gości przy wejściu drinkami na srebrnych tacach, w tym nas. Chwyciłam szklankę z palemką i obejrzałam się za siebie, aby nie zgubić Johna. Udaliśmy się w stronę kanap i czekaliśmy dumnie, aż całe przyjęcie i pokaz się zacznie. Obserwując dookoła co się działo, mogę jedno stwierdzić: WOW. Nie może dojść do mnie to, że taka firma jak ta, chcę abyśmy my ją reklamowali. Przy nich jesteśmy dosłownie jak maluteńka mróweczka nie sięgająca nawet do pięt. Nie minęło 10 minut kiedy cały pokaz się zaczął, a na środek sceny wyszedł niziutki mężczyzna w białym garniturze i bardzo wyróżniającymi się okularami większymi od jego całej głowy.
Z wykładu który nam przedstawił, mogliśmy wywnioskować, że będziemy robić reklamę firmie która zajmuje się przygotowaniami bokserów do walk. Muszę szczerze przyznać, że czegoś takiego jeszcze nie reklamowaliśmy i już wiem, że nie będzie to dla nas łatwe. Zwykle robienie bilbordów oraz różnych reklam kończyło się u nas na jogurtach, proszkach do prania, czy też firmą z firankami. John podał mi rękę, a ja chwytając ją wstałam, obciągając sukienkę lekko w dół.
-Pobędziemy tutaj jeszcze jakieś pół godziny, a potem się zmywamy-szepnął mi do ucha i pociągnął mnie za nim. Wolnym, równym i spokojnym krokiem przechadzałam się między rozmawiającymi parami, damami kosztującymi ciasta czy mężczyznami zaglądającymi do kieliszka. Każdego darzyłam szerokim uśmiechem – w końcu muszę dobrze reprezentować naszą firmę. John zatrzymał się na środku sali i pewnym krokiem podszedł do mężczyzny który stał na scenie jeszcze kilka chwil temu.
-Oh, dzień dobry! Szukałem państwa- z niewiadomych powodów śmiech wypłynął z jego ust. Posłał mi szeroki uśmiech i poklepał po plecach-Kogo tutaj przyprowadziłeś?
Spojrzał na Johna zadzierając lekko głowę do góry, a następnie przenosząc wzrok na mnie.
Zdecydowanie nie było to dla mnie przyjemne kiedy położył swoją dłoń na moich plecach, wręcz czułam się nie zwykle spięta, no ale dobre wrażenie trzeba zrobić. Zaśmiałam się nerwowo, a John przedstawił mnie, nazywając jego asystentką, co było zdecydowanie nie prawdą. Zajmuję się co najwyżej w jakimś tam stopniu projektowaniem bilbordów i wypełnianiem głupich formularzy. 
-W poniedziałek przywieziemy wam ofertę którą chcemy abyście zaprojektowali i zareklamowali na wielkim bilbordzie- odpowiedział popijając drinka znajdującego się w jego kieliszku-Nie zajmuję wam więcej czasu, idźcie potańczyć!-powiedział głębokim głosem rozkładając ręce na bok i zaczął ponownie się śmiać. Jego śmiech przypominał mi śmiech mojego dziadka kiedy w rodzinne popołudnie podłapywał suche żarty i nie mógł przestać się śmiać. Uśmiechnęłam się lekko, odwracając się w stronę Johna i podążając za jego plecami wyszliśmy na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć i poruszać się w dziwnym stylu do powolnej muzyki która składała się tylko i wyłącznie z delikatnego pianina. 
-Nie wiem jak ty, ale ja zdecydowanie wolę tańczyć w klubach i zdecydowanie do szybszej muzyki- powiedział na tyle cicho, aby nikt obok nie usłyszał. Zaśmiałam się cicho i pokiwałam głową, dając mu jasno do zrozumienia, że czuję to samo. Muzyka z minuty na minutę, robiła się coraz szybsza, lecz nie była jednak taka jaką ja preferuję. Razem z Johnem postanowiliśmy usiąść jeszcze na chwilę przy stolikach i zwinąć się do domu. Kiedy puścił moją talię i wyminął mnie aby zejść z parkietu, ktoś chwycił lekko moje ramię. Zastygłam i niepewnie obróciłam się aby zobaczyć kto mnie zatrzymuje. 
Zlustrowałam spojrzeniem Justina i zmarszczyłam brwi spoglądając w jego brązowe oczy.
-Co Ty tutaj robisz?-spytał mierząc mnie wzrokiem.
Parkiet dookoła zapełniony jest tańczącymi parami, a my, stojący pośrodku nich, jakby wyrwani z rzeczywistości. Chwycił mnie za przed ramię i zszedł z parkietu ciągnąc mnie na bok.
-Mogę zadać to samo pytanie Tobie- przełknęłam ślinę i przygryzłam wnętrze mojego policzka. 

-Jest to impreza mojego szefa, dlatego muszę tutaj być. Smętnie trochę co nie? - zaśmiał się i oparł o ścianę, wkładając ręce do kieszeni w spodniach. Zdziwiło mnie to, że jest tak pozytywnie nastawiony do rozmowy ze mną, przynajmniej tak mi się wydaję. Zaśmiałam się i pokiwałam głową. 
-Widzę, że nie tylko ja i John mamy takie zdanie- wypaliłam kładąc dłoń na biodrze. Dopiero teraz zorientowałam się, że zostawiłam go i zostałam z Justinem. Gdzie on jest?
-John?-zmarszczył brwi, a ja zaczęłam szukać wzrokiem jego sylwetki po całej sali.
-Przyjechałam z nim tutaj-mruknęłam niepewnie kontynuując rozglądanie się po sali. Gdzie on do cholery jasnej zwiał?
-Ten co z nim tańczyłaś?- fala niepokoju przeszła przez moje ciało.
-Poczekaj tutaj chwilkę- powiedziałam i odeszłam kierując się w stronę wyjścia.

Mój wzrok po raz kolejny przeleciał przez cały parking. Cholera jasna. Wyjęłam telefon z małej torebki i wykręciłam numer Johna. 
-Cześć, tu John, nie mogę teraz odebrać, nagraj wiadomość.
-Zajebiście-jęknęłam, opierając dłoń o czoło. 
Kiedy już miałam się odwrócić i iść w stronę sali, zatrzymała mnie o wiele wyższa sylwetka od mojej, stojąca tuż za mną.
-Cholera, wystraszyłeś mnie-wypuściłam powietrze przed siebie i zerknęłam do góry napotkając się na jego spojrzenie.
-Widzę, że kolega Cię zlał. Jak chcesz mogę Cię podwieźć-mruknął obojętnie i odszedł krok do tyłu. Chyba stałam trochę za blisko. Nie będę suką i nie odmówię mu kolejny raz, tymbardziej, że i tak nie mam jak wrócić do domu, bo przyjechałam tutaj z Johnem aka dupkiem, który mnie zostawił jak ostatni palant, w mieście w którym ledwie wyjdę na ulicę i już się zgubię. 

Co dziwne, jazda nie była tak niezręczna, jak się spodziewałam. Mimo, że prowadził w ciszy, nie było między nami przepaści. To było dosyć normalne. Jakbym była w samochodzie ze znajomym. Włożył rękę do kieszeni marynarki, wyciągając paczkę papierosów, po czym wyjął jednego i go odpalił. Jest w swoim samochodzie, nie mogę mu nic zabronić. Spojrzałam na jego profil, a on automatycznie uśmiechnął się i otworzył okno wyrzucając przez nie, nawet nie wypalonego do połowy papierosa.
-Przepraszam, zapomniałem.
że co..







pamiętajcie, że każdy komentarz mnie motywuje! pamiętajcie również, że dopiero się uczę i daję z siebie wszystko, nie skreślajcie mnie tak od razu. 
ask.fm/nessesx

25 komentarzy:

  1. cudny rozdział, końcówka bardzo tajemnicza i teraz strasznie chce się dowiedzieć o czym zapomniał omg :( czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba o tym, ze ashley nie znosi dymu papierosowego :D

      Usuń
  2. mam nadzieję, że ostro nas czymś zaskoczysz jeśli chodzi o to, o czym zapomniał Justin. Piszesz coraz lepiej, a to, że twoje opowiadanie nie jest takie jak wszystkie z bad boyem Justinem, sprawia, że jest ciekawsze i chce się go czytać:) oby tak dalej, życzę weny miś! @forcebizzle

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny czekam na kolejny<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak serio to nic się nie dzieje w tym rozdziale ciekawego ale... hmm od czegoś trzeba zacząć :D Czekam na następny x

    OdpowiedzUsuń
  5. cudowne opowiadanie, świerny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG ta końcówka mnie dobiła myślałam że będzie coś więcej bo skończyło sie fajnie. czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  8. idealnie *-*

    OdpowiedzUsuń
  9. cudowne *,* nie moge doczekac sie nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo mi sie podoba twoj styl, i fabula tez jest interesujaca, szkoda tylko ze rozdzialy takie krotkie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. coś zaczyna się dziać! uwielbiam @jileyfun

    OdpowiedzUsuń
  12. błagam, pisz szybko x hehe *_*

    OdpowiedzUsuń
  13. wow justin jaki troskliwy wow zgasił papierosa wow haha lokal

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiammmmmm <3 chce juz nn :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Idealne pisz dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zajebisty ubjyuif bedziesz mnie informowac? @izyjb

    OdpowiedzUsuń
  17. pisz dłuższe rozdziały misiu:( zejni

    OdpowiedzUsuń
  18. ciekawe co bedzie dalej ♥ czekam i powodzenia w pisaniu xx

    OdpowiedzUsuń
  19. taka końcówka zajebiaszcza *.*

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny blog rozdziały coraz bardziej ciekawe. Życzę weny i powodzenia przy dalszych rozdziałach :*

    OdpowiedzUsuń
  21. sandi i jej talent do pisania ach!! pieknie hehe /słaguje

    OdpowiedzUsuń
  22. Jezu ale świetny djlaishekwur

    OdpowiedzUsuń